Tuesday, August 13, 2013

Kalifornia weekendowo

Póki co nie musimy się zbytnio wysilać aby znaleźć fajne miejsce w odległości do godziny drogi od naszego mieszkania. Prognoza pogody rzecz zbyteczna, w San Francisco wiadomo że do południa mgła i chmury, po południu słońce wiatr i do 20 stopni a godzinę drogi na południe patelnia (szorty i klapki wskazane)
Wieczorna mgła w okolicy:


Jednym z kalifornijskich dóbr są lokalne małe browrnie - oprócz tego że ich wyroby zwykle można kupić z nalewaka w barach (na pohybel koncernom) to jeszcze organizują targi i festyny. Fajna sprawa, chodzisz od stoiska do stoiska i degustujesz nalewane prosto z kanistrów, gra jakaś wpadająca w ucho muzyczka. Piwa dość specyficzne I.P.A, red & pale ales, ciemne belgijskie, to oczywiście kwestia gustu ale zwykle po takim smakowaniu pogarda dla lagerów wzrasta.



Na poranny spacer zdecydowanie polecam molo przy Emarcadero. A jesli kawa to tylko w Blue Bottle na Farmer's Market (ponoć najlepsza kawa w SF).





Toskania nigdy jeszcze nie była tak blisko :) Wystarczy krótka wycieczka na północ, najlepiej transportem publicznym. Po dotarciu na miejsce można wskoczyć do pociągu który jedzie wzdłuż doliny Napa i zatrzymuje się przy każdej winiarni, bilety na zasadzie hop on hop off. Winiarni jest tyle że spokojnie wystarczyłoby na rok weekendowych wycieczek albo intensywne wakacje z Cyber Travel. Jako pierwszą wybraliśmy Sattui Winery w Świętej Helenie (http://www.vsattui.com/)- oprócz stoiska degustacyjnego mają też mały sklepik z serami z całego świata i lokalnymi smakołykami. Na zewnątrz zielona trawka i stoły piknikowe a za płotem winnica. Idealna opcja na niedzielny lunch w towarzystwie Zinfandela :)











Powrót do SF już nie taki słoneczny ale widoki nieziemskie






Kolejne niedzielne popołudnie decydujemy się spędzić w okolicznym parku Dolores położonym na jednym z miliona pagórków w okolicach tęczowej dzielnicy Castro. Widok na panoramę SF, czysta zielona trawka, palmy i lokalna scena artystyczna. Dla smakoszy organiczne brownies ze sprzedaży obwoźnej. Ba nawet jest ogromny plac zabaw dla dzieci :)




Na koniec kolejna traska biegowa bo jak tu nie biegać w San Francisco. Na tyle się wkręciłam że w zachwycie trasą startową i przypływie dobrej myśli dokonałam zapisu na lokalny półmaraton , choć jest wciąż szansa że to tylko słomiany zapał :) http://www.ushalf.com/
Ostatecznie przekonało mnie to że startuje prawie pod naszym domem!